sobota, 2 lutego 2013

Welcome home, czyli inspiracje, baza i... inspiracja kobietami



Z księgar­ni przeszłości czer­pać in­spi­rac­je do stworze­nia sym­fo­nii ser­ca i uśmiechu...

   Inspirują nas miejsca, osoby, rzeczy... Praktycznie wszystko, co nas otacza i rozwija zmysł twórczy, spowodowało, że zacząłem "coś" tworzyć.
A co z tego "cosia" wyjdzie, przekonamy się wkrótce. Postaram się w każdym poście umieścić piosenkę, wiersz, coś, co mnie inspiruje, jest dla mnie piękne i wartościowe. Nie mogę przewidzieć częstotliwości umieszczania wpisów, ale postaram się być systematyczny i nie monotonny. Dzisiaj zaczniemy od początku, czyli od tytułowej bazy i poszukiwaniu inspiracji w kobietach.
   Każdy moment, dzień, ma w sobie wartość nieodkrytą, każda z chwil inspiruje. Mnie szczególnie te, w których główną rolę odgrywają kobiety- płeć piękna, płeć słaba.
Otóż z moim postrzeganiem świata, poprzez pryzmat kobiet jest tak. Piekno spotykam na co dzień. Tramwaj, chodnik, szkoła - ono jest wszędzie. Wystarczy mi jedno spojrzenie, aby naładować baterie energetyczne mojego ciała i umysłu. To nieopisanie uczucie, stan świadomości lub nieświadomości, gdy cząstka mnie odpływa i zatapia się w kobiecie. Jakże to fantastyczne i nieporównywalne z niczym innym, że napotkany przypadkowo wzrok, zapach perfum unoszący się za Nią, gdy mnie minie, kąciki warg, niewomowny gest, szept czy uśmiech, zadbane dłonie, twarz pełna blsku, czystości i niewinności z odrobiną pikanterii - to definiuje moje życie i daje możliwość utrzymania funkcji życiowych, a nawet wyjścia poza to! 
Nieznajome, piękne kobiety - apeluję - inspirujcie mnie całym swym ciałem, zmysłowością, zapachem, gestami. Nieważne, czy jesteście uczennicami, studentkami, matkami czy kobietami pracującymi. Nie liczy sie wiek czy stan posiadania. Liczy sie wasze wnętrze i to jakim magnetyzmem oddziałujecie na mnie oraz w jaki sposób wpływacie na moje życie. Bądźcie niezauważalne, ale odkrywane w prozaicznych miejscach, sytuacjach. Pozostańcie tymi chwilami, gdy z dorosłego faceta, robi się pięcioletni chłopiec, budzący się w Boże Narodzenie pod choinką pełną prezentów.

   Nie wiem jak inni faceci dostrzegają "to coś" w kobietach, ale takie są moje subiektywne odczucia. Uwielbiam mieć motyle w brzuchu na wasz widok, rozpływać się na widok waszych ciał, zatapiać myśli ( nie poprzez pryzmat seksualności, choć często tak działacie) i zapamiętywać zapachy, cechy, definiować miejsca i nadawać im nowe znaczenie w momencie spotkania was, gdy jadąc tramwajem nr. 20, znów tą samą drogą z pracy do domu, móc uśmiechnąć się na wspomnienie z danym miejscem w tramwaju, sytuacją, przystankiem....
  
   Niech ten blog pozostanie moim przystankiem i odpoczynkiem od codzienności. Moją przystanią i bazą, taką bazą z dzieciństwa, kiedy kumple byli całym swiatem, gdy beztrosko płynął czas na zabawie w chowanego, w fundamentach i całych blokach do 11 w czerwcowe noce, graniu w piłkę i budowaniu igloo. Naszą bazą był stary sad za blokami mieszkalnymi, działka kolegi czy obalone kłody drzew za domem kumpla, które dawały przestrzeń, schron i możliwości niekończącej się przygody. Oby taką przygodą, inspiracją i tym wszystkim, był ten blog... Dla mnie i dla was. Bo każde wspomnienie, zostało posklejane w jeden film, i o każdym postaram się opowiedzieć ciekawą historię, historię, która przywróci zapach dzieciństwa, zapach kobiety, miejsca, przywoła sceny uśmiechu i beztroski i nie pozwoli im zginąć. Mam taką cichą nadzieję...  
     
                            K dla K*, mojej isnpiracji i sprawczyni powyższego zamieszania  .

Początek,czyli inspiracje...

      Ileż odwagi kosztowało mnie przełamanie własnej niechęci do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami z otaczającym mnie światem. I gdyby nie zawziętość jednej, dobrej i pięknej duszyczki - 
( podziękowania dla K ) -, nigdy nie odważyłbym się na ten krok. Ale skoro człowiek z zasadami, szarmancki i uczciwy, przysiągł coś niewiaście, nie sposób słowa nie dotrzymać...
I  tak oto znajdujemy się w centrum mojego myślenia, w sposobie postrzegania świata i drugiego człowieka, w moim umyśle i wyobraźni, więc bajkową podróż, momentami smętną i jak ja to określam, fantasmagoryczną, czas zacząć -do dzieła !!!
    Tytuł bloga zaczerpnięty został z monologu Piotra Bałtroczyka - jednego z moich ulubionych i najbardziej cenionych kabareciarzy, konferansjerów [ podium wyglada następująco 1) Piotr Bałtroczyk, 2) Artur Andrus, 3) Tomasz Jachimek] -, dlatego przepraszam już na początku na każdorazowe dygresje i odbiegnęcia od tematu, takie jak te, ale taka ma natura, że nie mogę nie podzielić się tym z wami.
 Otóż Pan Piotr na swoje 50cio lecie, wygłosił przepiękny wiersz, który idealnie współgra z motywem przewodnim mojego bloga i dzięki niemu ten oto tytuł.  Pozwolę sobie przytoczyć całość utworu.

Pamiętasz? Ja wtedy w środku nocy zostawiłem Cię dla pieśni,
która składała się tak, że słowa pękały wprost na wargach.
Ale wiedziałem wówczas i będę wiedział, nim czas blask oczu zatrze,
że pieśń nie wraca prawie nigdy, a kobieta prawie zawsze.
Ale odejsć tak, to nie było wcale łatwo,
bo tamta noc była jak z bajeczki.
Staruszek-portier z uśmiechem dawał klucz
i w szklanych świecznikach płonęły długie, białe świeczki.
No i kochałem Cię, ale pieśń była tuż, tuż,
i słowo składało się, i za linijką szła linijka,
za zwrotką, zwrotka i myśl goniła myśl.
Dla mnie to życie zawsze było, a dla Ciebie jedna chwilka
znacząca mniej, niż jesienią spadły liść...
A przecież ja w życiu nic nie umiem...
Tylko wiersze składać i na weselach się całować pod jabłonią,
i pić wódkę umiem, na łąkach łapać świerszcze
i czernić potem papier coraz bardziej drzącą dłonią.
A dziś jest późno już, ciemno, nie jestem szczęśliwy.
A Twój syn śpi pewnie, albo za chwilę zaśnie.
Ja, sam w mieszkaniu piję mocną, białą wódkę...
I nie wiem, czy wybrałem wtedy słusznie...


I to stało się moją bazą... O bazie, fundamentach i inspiracjach, wpis nr.2, zapraszam.